Stałem przed głównym wejściem do Narodowego Muzeum Archeologicznego w Atenach. Na schodach, prowadzących do głównych drzwi tego zacnego przybytku, siedziała Ewelina, a ja skupiony byłem na dwóch rzeczach: po pierwsze, robiłem jej zdjęcia i szukałem idealnego ujęcia. Niebo było perfekcyjnie, wręcz niemożliwie niebieskie. Nad naszymi głowami powiewała flaga Grecji, a ja czułem spływające na mnie natchnienie, jakby wszystkie muzy chciały napełnić mnie inspiracją.
Zerknąłem na cztery monumentalne postacie, wieńczące dach muzeum. Jedną z nich była królowa bogów greckich Hera. Wtedy do mnie dotarło: komuś zapłacili, żeby wciągnął Herę! Zrozumiałem wówczas, że tylko w miejscu narodzin demokracji i Igrzysk Olimpijskich jestem w stanie wymyślić tak doskonałe, finezyjne suchary.
![pomniki-na-dachu-muzeum-w-atenach pomniki na dachu muzeum w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/pomniki-na-dachu-muzeum-w-atenach-scaled.jpg)
Ateny: mity i mity
Narodziny demokracji to w ogóle czołówka moich ulubionych narodzin – oprócz tego bardzo cenię sobie narodziny The Beatles, ale przede wszystkim narodziny mojej ukochanej. Piszę o tym nieprzypadkowo, gdyż to właśnie ten czas zazwyczaj świętujemy jak najdalej od miejsca, w którym Ewelina przyszła na świat. Tym razem, jak się można było domyślić ze wstępu, padło na Grecję.
![ewelina-z-flaga-grecji ewelina z flagą grecji](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/ewelina-z-flaga-grecji.jpg)
Jako fanatyk Imperium Romanum jestem również miłośnikiem Starożytnej Grecji. Pewnie będzie to dla was szokiem, ale Imperium Rzymskie to w dużej mierze plagiat. Religia, sztuka, filozofia – Rzymianie podglądali, co tam jest trendy w Helladzie i bezczelnie zgarniali to do swojej popkultury, dla niepoznaki zmieniając nazwę. I tak zamiast Zeusa mamy Jowisza, zamiast agory mamy forum, a zamiast sałatki greckiej mamy sałatkę cezar. Oczywiście Rzymianie wszystko zrobili lepiej, ale jednak oryginał powstał w Grecji – nie miałem zatem wyjścia i musiałem się tam udać.
Gdy zmierzaliśmy do swojego hotelu przy Πλατεία Ομονοίας to zastanawiałem się, czy jeśli ktoś przygotuje artykuł, zatytułowany „Grecja – fakty i mity”, to czy nie będzie lepiej, jeśli większość opisywanych zagadnień okaże się mitami? I czy każdy miłośnik Starożytnej Grecji jest mitomanem? Gdy już doszedłem do odpowiednich wniosków to zacząłem rozglądać się, tocząc naszą walizkę poprzez ateńskie ulice.
Kryzys w Grecji najwyraźniej dawał o sobie znać ponurym krajobrazem – większość lokali usługowych była pozamykana, a spuszczone rolety były zazwyczaj pobazgrane przeróżnym graffiti, które ktoś za tysiąc lat może uznać za obiekt, warty ekspozycji w muzeum. Na chodnikach, gdzie się tylko dało, spali bezdomni, pomieszczenia z bankomatami były również szczelnie wypełnione przez osoby, które nie miały gdzie się podziać i nie wyglądały, jakby w życiu dobrze im się wiodło. Na barierkach, ławeczkach i przy fontannach siedzieli ludzie, którzy po prostu patrzyli się w pustkę – były to osoby w różnym wieku. To był środek tygodnia, więc od razu można było wywnioskować, że są to bezrobotni, którzy nie mają nic do roboty, a że pogoda była fantastyczna, to zamiast siedzieć w smutnych domach, postanowili posiedzieć na zewnątrz.
Z lepszych ciekawostek to gdy mijaliśmy ulicę, na której gniły porozrzucane owoce i warzywa, z bocznej alejki wyłoniły się dwie obskurne postaci, przemierzające stolicę Grecji niezwykle chwiejnym głosem. Gdy zbliżyły się do nas to można było usłyszeć, że mówią po polsku i kwiecistą mową opisują pewną rodaczkę, która mieszka w Atenach i jest znaną kurtyzaną. Wyglądało na to, że panowie mieszkają w Grecji już od jakiegoś czasu – mam nadzieję, że wiedzie im się teraz lepiej.
– βιτάμ πανστώα ω νασζυμ χοτέλο! – przywitał się z nami Grek. Jego ton głosu był pełen radości, natomiast zmęczona życiem twarz wyrażała prawdę o tym, co kryje się w jego sercu. Hotel lata świetności miał już dawno za sobą i panowały w nim spartańskie warunki. Najciekawszą konstrukcją okazało się być małe okienko z nieprzezroczystą szybą, po uchyleniu którego ukazywały się nam przeróżne plastikowe rury i kable. Po rozpakowaniu bagaży postanowiliśmy nie marnować czasu, bo gdzie jak gdzie, ale w samym sercu Grecji Mojry na pewno lepiej przykładały się do swojej roboty. Ponieważ niebo było niemożliwie niebieskie, słońce świeciło jaśniej niż jutrzenka swobody, a temperatura zbliżała się do 30 stopni Celsjusza, to założyłem kurtkę, wcisnąłem na głowę czapkę i wyszliśmy z Eweliną na miasto.
Starożytność leży na ulicach
Są w Atenach takie miejsca, gdzie trzeba patrzeć pod nogi, bo z łatwością można potknąć się o coś niezwykle antycznego i nigdy nie wiadomo, czy ten gość, co mieszka w beczce, to Diogenes czy może miejscowy żul.
Pierwszą rzeczą, o którą się „potknęliśmy” była Biblioteka Hadriana, zlokalizowana bardzo blisko placu Μοναστηράκι. Niestety, nie da się w niej już wypożyczyć żadnych książek.
![biblioteka-hadriana biblioteka hadriana w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/biblioteka-hadriana-scaled.jpg)
Zaraz obok trafiliśmy również na rzymskie forum i dopóki nie pojechałem do Rzymu to było to najlepsze rzymskie forum, jakie widziałem (bo jedyne). Kolumnady, tympanony, kapitele, płaskorzeźby, wszystko, co kiedyś chciałbym postawić w swoim salonie.
![rzymskie-forum-ateny rzymskie forum w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/rzymskie-forum-ateny-scaled.jpg)
Cel naszej wycieczki był jednak oczywisty – Akropol, który widać było już od jakiegoś czasu, aczkolwiek nie zawsze dało się patrzeć na to słynne wzgórze, bo promienie słoneczne ostro dawały po oczach. Rozpoczęliśmy wspinaczkę.
![droga-na-akropol](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/droga-na-akropol-scaled.jpg)
Najpierw trafiliśmy na Wzgórze Aresa, to jest słynny Areopag, gdzie – można powiedzieć – narodziła się demokracja i zdawało mi się, że aby upamiętnić to wydarzenie włodarze Aten postawili na skraju wzgórza śmietnik.
![maciek-akropol-w-tle maciek i akropol w tle](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/maciek-akropol-w-tle.jpg)
Być może chcieli pokazać, jak wielkim śmietnikiem jest obecnie demokracja w niektórych krajach – brakowało jednak jakiejkolwiek tabliczki wyjaśniającej.
![ewelina-na-areopagu ewelina na areopagu](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/ewelina-na-areopagu-scaled.jpg)
Ponad śmietnikiem można było dostrzec piękny stożek Λυκαβηττός, czyli Wilczego Wzgórza – do którego zresztą jeszcze dojdziemy (dosłownie i w przenośni).
![ewelina-wzgorze-wilka-w-tle ewelina i wzgórze wilka w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/ewelina-wzgorze-wilka-w-tle-scaled.jpg)
Zerknęliśmy poprzez żółte kwiaty ku dołowi, gdzie rozciągał się widok na miasto – z góry wszystko wygląda ładnie i to samo można powiedzieć o Atenach, które w większości są białe i ciasno zabudowane. Idąc dalej po schodach dostrzegliśmy też w dole Odeon Heroda Attyka, który jak na ruiny prezentował się naprawdę okazale.
![odeon-heroda-attyka odeon heroda attyka](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/odeon-heroda-attyka.jpg)
Jak pożyczać w stylu brytyjskim?
Aż wreszcie naszym oczom ukazały się Propyleje. Zatrzymałem się na moment, by podziwiać tę monumentalną bramę – wyglądało to wszystko tak, jak w czasach Hellady. Promienie ateńskiego słońca oświetlały ogromną konstrukcję tej doryckiej budowli, marmur lśnił pięknem i podkreślał znakomitą architekturę, ponad wszystkim górowało rusztowanie, a na szczycie starożytnych schodów darli japę turyści z całego świata. Sami widzicie – od razu czuło się ten klimat!
![propyleje propyleje akropolu](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/propyleje-scaled.jpg)
Minęliśmy Propyleje godnie i stanęliśmy na szczycie Akropolu. O tej porze roku wyglądało to wszystko naprawdę przepięknie – na ziemi leżało mnóstwo ogromnych kamieni, poprzecinanych trawą i kępkami żółtych kwiatów, a na nich leżały przewrócone fragmenty kolumn, płaskorzeźby czy też zdobione frezy.
![erechtejon-z-widokiem erechtejon na akropolu w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/erechtejon-z-widokiem-scaled.jpg)
Specjalnie nie patrzyłem jeszcze na Partenon, by najlepsze zostawić na koniec, jak mawia mój kolega Krzysio, gdy je kawałek pizzy, zaczynając od brzegu. Podeszliśmy najpierw do Pandrosejonu i Erechtejonu.
![pandrosejon pandrosejon na akropolu w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/pandrosejon-scaled.jpg)
Ten ostatni słynie z kariatyd – obecnie stojące na wzgórzu rzeźby kobiet, które mają dużo na głowie, to repliki, a większa część tych oryginalnych znajduje się w ateńskim muzeum, natomiast jedna została ukra… to znaczy wypożyczona na czas nieokreślony przez Brytyjczyków, a umowę sporządzono w jednym egzemplarzu.
![erechtejon erechtejon w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/erechtejon-scaled.jpg)
Tak czy siak – wygląda to naprawdę pięknie.
Wreszcie podeszliśmy bliżej najsłynniejszej budowli na Akropolu – do Partenonu. Mimo że wystają z niego nowoczesne żurawie i cały jest obłożony rusztowaniami, to i tak robi wrażenie, zwłaszcza swoim ogromem.
![partenon partenon w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/partenon-scaled.jpg)
Jego obecny stan to oczywiście upływ czasu, ale też genialny pomysł Turków, żeby w jego wnętrzu umieścić skład amunicji, który oczywiście eksplodował i przyniósł za sobą nieodwracalne zniszczenia we wnętrzu świątyni. Kiedyś zresztą sam zżarłem przeterminowany serek Turek Camembert i można powiedzieć, że eksplodował i przyniósł za sobą nieodwracalne zniszczenia we wnętrzu mojego ciała.
W zrujnowanym tympanonie zachowało się jeszcze sporo płaskorzeźb. Wydawały mi się dziwnie znajome i przypomniałem sobie, że zaledwie w listopadzie roku poprzedniego podziwiałem pochodzące z Partenonu płaskorzeźby, które Brytyjczycy ukra… to znaczy pożyczyli na czas nieokreślony i umieścili w British Museum.
![partenon-tympanon tympanon partenonu](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/partenon-tympanon-scaled.jpg)
A kolumny runą, runą
– Na Zeusa! – zakrzyknęła Ewelina, rozglądając się ze szczytu Akropolu. – A co to takiego?
W oddali widzieliśmy gigantyczne kolumny, z których część leżała przewrócona na trawie, część stała ciasno skupiona, a dwie trzymały się nieco dalej, na uboczu.
– Toż to Świątynia Zeusa! – zakrzyknąłem i ja. – Niewiele z niej zostało, ludzie mówili mi, że nie warto wchodzić do środka i wystarczy obejrzeć ją z zewnątrz.
– O, to znak, że musimy wejść do środka i obejrzeć ją od wewnątrz! – Ewelina przemówiła głosem, z którego płynęły lata podróżniczych doświadczeń.
Przechodząc obok łopoczącej na wietrze greckiej flagi, zaczęliśmy schodzić z drugiej strony Akropolu ku Teatrowi Dionizosa, jednemu z moich ulubionych greckich bogów, który kochał wino, kobiety i śpiew, zanim to było modne. A może już wtedy, kiedy to było modne? Cóż, zostawię to do ustalenia archeologom. Teatr wyglądał z góry naprawdę pięknie, był cudownie symetryczny, a na miejscach, przeznaczonych dla publiczności, siedziało w milczeniu kilka osób, jakby oglądając jakieś niewidzialne przedstawienie.
![teatr-dionizosa-ateny teatr dionizosa, ateny](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/teatr-dionizosa-ateny-scaled.jpg)
Najpiękniejszym elementem Teatru Dionizosa okazała się jednak być Bema z Fajdros, czyli front sceny, ozdobiony przepięknymi rzeźbami.
![bema-z-fajdros bema z fajdros](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/bema-z-fajdros-scaled.jpg)
W ogóle wówczas poznałem słowo „bema” i za każdym razem, jak w Warszawie jadę na ulicę Bema to wyobrażam sobie, że została tak nazwana właśnie na cześć Bemy z Fajdros.
![bema-z-fajdros-zblizenie](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/bema-z-fajdros-zblizenie.jpg)
Od Bemy do Teatru Zeusa, i to nie byle jakiego, bo Olimpijskiego, czyli tego z najwyższej półki, dzieliło nas ledwie kilkaset metrów. Przeszliśmy przez Διονυσίου Αρεοπαγίτου, podziwiając leżące na ulicach hektolitry kup psich bądź ludzkich, patrząc na ściany budynków, upstrzone graffiti, czasem ocierającym się o sztukę, a czasem o bruk, cieszyliśmy oczy wylegującymi się na prażącym słońcu kiciusiami, zerkaliśmy na kolorowe bary i restauracje, donice pełne zielonych kwiatów oraz ludzi, którzy wyglądali na weselszych niż to widzieliśmy o poranku.
Wreszcie dotarliśmy pod Świątynię Zeusa Olimpijskiego, czy też to, co z niej zostało, czyli piętnaście kolumn, które są jakby zobrazowaniem polskiego przysłowia z czasów PRL-u: „czy się stoi, czy się leży…”. Cały teren to w zasadzie tylko tych kilka antycznych filarów, z których jeden leży na trawie i wygląda jak przewrócone domino.
![swiatynia-dzeusa świątynia zeusa olimpijskiego w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/swiatynia-dzeusa-scaled.jpg)
Moim zdaniem jednak naprawdę warto wejść na teren tej świątyni, z dwóch powodów – po pierwsze, ta przewrócona kolumna to super okazja na zobaczenie, jak wyglądają greckie filary, rozłożone na części pierwsze. Po drugie, z tej perspektywy Akropol prezentuje się naprawdę wyśmienicie.
![swiatynia-zeusa-i-akropol akropol widziany ze świątyni zeusa](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/swiatynia-zeusa-i-akropol-scaled.jpg)
Te wszystkie emocje sprawiły, że greckie śniadanie, składające się z sera feta, oliwek, pieczywa, jogurtu greckiego i innych przyjemności, zaczęło przewracać się w żołądku.
Gdy tak siedzieliśmy sobie z Eweliną pod Świątynią Zeusa to usłyszałem pomruk mych wnętrzności, spojrzałem porozumiewawczo na ukochaną i puściłem się pędem do pobliskich toalet, oczywiście płatnych. Byłem pod ścianą, więc zapłaciłem tyle, ile trzeba i wszedłem do środka. Tam jednak czekało mnie spore zaskoczenie, bowiem w toalecie znajdowała się nowoczesna, ale jednak dziura w ziemi i raczej można było tam załatwić tylko jedną potrzebę. Może was to dziwić, zwłaszcza tych, co często podróżują, ale było to moje pierwsze doświadczenie z tego typu toaletą i zauważyłem wówczas, że w krajach południowych w ogóle kanalizacja stanowi problem, stąd też w wielu restauracjach w Atenach papier toaletowy wyrzuca się do specjalnych koszy.
Wzgórze człowiekowi wilkiem
Podczas naszej wielkiej, greckiej wycieczki udaliśmy się też na inne wzgórze, żeby popatrzeć na ludzi z góry. Mowa tu o wcześniej wspomnianym Λυκαβηττός, czyli Wilczym Wzgórzu – najwyższym punkcie w Atenach. Wjechaliśmy na jego szczyt kolejką, bo stwierdziliśmy, że gdybyśmy mieli się wspinać w takim upale, to ostatnie metry musielibyśmy przepłynąć we własnym pocie.
![wzgorze-wilka wzgórze wilka w atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/wzgorze-wilka-scaled.jpg)
Najpiękniejszy na wzgórzu Λυκαβηττός jest widok: można zeń podziwiać Stadion Panateński (do którego niestety dotarliśmy jedynie oczami), Akropol oraz – przy dobrej widoczności – błękit Morza Egejskiego.
Nie spędziliśmy na wzgórzu za wiele czasu i postanowiliśmy wrócić do miasta schodami.
Bardzo krótka wizyta w muzeum
Tak też dotarliśmy pod Narodowe Muzeum Archeologiczne, gdzie rozpoczęła się nasza historia. Było już dobrze po południu i chcieliśmy skryć się przed prażącym greckim słońcem.
![ewelina-i-muzeum](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/ewelina-i-muzeum-scaled.jpg)
– Dobra, to wchodzimy – postanowiła Ewelina. Podniosłem się i udaliśmy się do wnętrza muzeum. Sprawdzono nam plecak, zakupiliśmy bilety, dostaliśmy mapkę i weszliśmy do głównej sali.
![antyczna-maska](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/antyczna-maska.jpg)
– Ach, wreszcie czuję się jak u siebie! – zakrzyknąłem zachwycony, omiatając wzrokiem liczne rzeźby w pierwszej sali, w której się znaleźliśmy, wypełnioną antycznymi rzeźbami. Zerknąłem na umięśnionego mężczyznę z brodą, którego niewielkich rozmiarów penis od razu rzucał się w oczy.
– Przestań wreszcie patrzeć w to lustro, chodźmy dalej! – przywołała mnie do porządku Ewelina.
– Tu jest tyle dzieł, chcę tu spędzić ze trzy godziny! – klasnąłem w dłonie.
– Szanowni państwo, zapraszamy do wyjścia, za pięć minut zamykamy – rozległ się mówiący po angielsku głos. Spojrzałem na godzinę – była już niemalże siedemnasta. Byliśmy w muzeum od pięciu minut. Nikt nam nie powiedział, że zaraz zamykają – sprzedano nam bilety, dano nam mapki i pozwolono wejść. To była najkrótsza wizyta w muzeum, jaką odbyłem.
Spędziliśmy w Atenach naprawdę przyjemny czas – teraz pewnie sporo się tam zmieniło. Mimo swego rodzaju brudu, smutnej atmosfery i wielu przedziwnych typów, wałęsających się po ulicach, bardzo dobrze wspominam ten czas. Przepiękne, starożytne budowle z Partenonem na czele, wspaniała pogoda, pyszne i naprawdę tanie jedzenie, aż żal było wyjeżdżać.
![plaza-w-atenach](https://opowiadania-podrozne.pl/wp-content/uploads/2022/06/plaza-w-atenach-scaled.jpg)
Pewnie było mi też smutno, że muszę wracać do Warszawy, podczas gdy Ewelina wraz z koleżanką ruszają w dalszą podróż i już za moment znajdą się na Krecie, natomiast ja już za moment wyciągnę Kreta spod zlewu i będę przetykał odpływ w kuchni.
Zostaw komentarz