Wylądowaliśmy na lotnisku Warszawa-Modlin-A-Tak-Naprawdę-To-Nowy-Dwór-Mazowiecki i jak tylko włączyłem dane w telefonie to wpadłem na doskonały pomysł. Otóż, na terenie lotniska znajduje się parking, gdzie da radę wypożyczyć auto Panka w CarSharingu przez aplikację. Zerknąłem i okazało się, że jedna Toyota Yaris na poznańskich blachach aż się prosi o wynajem. Zarezerwowałem ją i wesołym krokiem ruszyliśmy z terminala w kierunku samochodu.

AUTOR

Maciek Samul

KATEGORIA

Aneglotki

OPUBLIKOWANO

30 sierpnia 2023

INSTAGRAM

opowiadania_podrozne
  • Aneglotki to opowiadania związane z dojazdem do celu podróży oraz powrotem z wycieczek. Nie znajdziesz tu wielu zdjęć, za to historie często są nie do uwierzenia!

Podeszliśmy bliżej auta. Sprawdziłem wszystko: marka i model – Toyota Yaris. Obklejona, jak to auta Panka. Numer rejestracyjny? PO 19US… dobra, ostatnich cyfr nie będę sprawdzać, to na pewno ten. Klikam „Otwórz” w aplikacji. „Twoje auto jest już otwarte!”. Super, tylko wcale nie. Yariska jak stała zamknięta, tak stała zamknięta. Co też począć? Klikałem zamknij-otwórz z tysiąc razy i nic. Wpadłem na świetny pomysł – zakończę rezerwację, wynajmę auto jeszcze raz i będzie super! Tak też uczyniłem – gdy tylko zakończyłem rezerwację, to samochód zniknął z aplikacji, chociaż stał przede mną taki, jakim go fabryka stworzyła. Słońce grzało niemiłosiernie. Zrzuciliśmy plecaki na asfalt, usiedliśmy na masce auta i zadzwoniliśmy na infolinię Panka. Przez kolejny kwadrans słuchaliśmy zapętlonej muzyczki z głośnika. W końcu zgłosił się konsultant – opisałem problem. Pan poprosił o cierpliwość. Po kilku minutach, z terminalu na lotnisku dotarł do nas na elektrycznej hulajnodze pracownik Panka, który podszedł do nas, przywitał się i rzekł:

– Okej, a państwo chcą wypożyczyć ten samochód, a nie ten drugi, tak? – zapytał, a moje oczy powędrowały kilka aut dalej, w stronę drugiej Toyoty Yaris, która miała niemal identyczne numery rejestracyjne, co ta rzekomo niedziałająca. To właśnie tę drugą otwierałem i wszystko działało tak, jak powinno.

– Tak, tak, oczywiście, przecież nie jestem idiotą! – rzuciłem, wiedząc, że jestem idiotą. Po kilku chwilach wszystko było gotowe i pojechaliśmy w kierunku Wilanowa.

PRZECZYTAJ OPOWIADANIE